Monday, January 23, 2017

Panieńska Góra - "Zamek" Trzewlin

Nie usiedziałem na tyłku - wypadłem w teren przy pierwszej okazji - w telewizorni mówili o "poprawie" pogody a ja głupi niepomny tego com w latach 80'ych na murach pisał (TV KŁAMIE) uwierzyłem...

Na drugi dzień było już znacznie ładniej... trudno.

W ogóle ten materiał to miał być taki fajny, videoblog - czyli filmik nakręcony w terenie, z elementami suspensu nawet i dynamicznym montażem. Miał być! Czemu nie jest? A to proste - bo ustawiłem w aparacie (znaczy zapomniałem zmienić ustawień) jakość HD i zapierdzieliłem kartę pamięci po piątym ujęciu... bałem się czyścic na miejscu, żeby czegoś nie skasować na czym mi zależało, usunąłem więc tylko ostatni film i na trochę zdjęć pamięci wystarczyło.

Przygodę zaczynamy od Wielkiej Wsi. Po drodze jadę obwodnicą Wojnicza - świetnie puszczona i przez mega urokliwy mostek.



Następny filmik



Sorry za przejęzyczenie, jeśli już obejrzeliście, (jest takie fajne, bardzo "koszarowe" powiedzonko o przejęzyczeniu, ale w trosce o Wasze szlachetne oczy go nie przywołam) - oczywiście Św Georg morduje zagrożone gatunki nie zabytki - fraza zresztą z wiedźmina.

U dołu herb Szreniawa - czyli że kapliczka stawiana była przez Stadnickich którzy nim się pieczętowali.

I już teraz w drogę.



Wybaczcie to jak gadam - nie mam scenariusza, gadam z głowy a że łeb pusty, to i czasami myśli muszą się w nim długo szukać...

Szlak wygląda tak 


Wielka Wieś
 

Kościół w wielkiej wsi - od razu dodaję; to Wielka Wieś koło Wojnicza - nie ta koło Krakowa!!! 

 XVIII wieczny barokowy, dwór Stadnickich - obecnie plebania. Pięknie odrestaurowane miejsce. 
Mówcie co chcecie, ale gdyby wszystkie tego typu zabytki dać Kościołowi, to ich stan nie był by tak katastrofalny jak obecnie widzimy, czy to w naturze, czy na zaprzyjaźnionych blogach. 
Kościół ma tę przewagę nad prywatnym właścicielem że swoje plany rozciąga... po wieczność i tę nad państwem że nie rządzą nim wybierani na krótki czas politycy i mianowani przez efemerycznych polityków urzędnicy...  


Tam zmierzamy.
 Nepomuk z herbem Szreniawa. 

 Lokalna zabudowa

 Do szlaku 30 metrów - do samego krzyża, który postawiono w centrum "zamku" Trzewlin, na Panieńskiej Górze - jeszcze sporo drogi.  


 Niepiękna droga, ale cóż taką iść wypadło.

 Już prawie za wsią - robi się ładniej
 Ale tu rżniecie odchodziło ;-) 

 Krajobraz tak Pogórzański że wprost archetypiczny.

Panieńska Góra
 Na szczyt pod krzyż jubileuszowy prowadzi droga krzyżowa - jedna z najbrzydszych jakie widziałem. 

 Do tego jeszcze jakiś debil (być może też, zaciekły, wojujący ateista, lub ekstremista krajobrazowo przyrodniczy  - co akurat wychodzi w sumie na jedno), zniszczył praktycznie wszystkie ławeczki ustawiane w pobliżu krzyży. 

 Rozchodnia szlaków - to już prawie szczyt. 

 Granice rezerwatu - owszem skręcimy za czarnym szlakiem, ale to później teraz idziemy na Panieńską Górę. 

 Jasne - wiemy... 

 Wyżej się nie da - no chyba żebym się na ten krzyż wspiął - ale to by głupota była. 
Jesteśmy na Panieńskiej górze - na samym jej środku, czyli w miejscu gdzie przed laty był zamkowy dziedziniec. 

 Tam w dole jest stadko dzików - dziwne, ale dokładnie w momencie zadziałania migawki wszystkie skryły się za pniami - ale uwierzcie na słowo - dobre siedem sztuk. 

 O a tu miejsce ich buchtowania. 

 A teraz czas na historię. 
Właścicielami wielkiej Wsi i tych ziem w średniowieczu byli Białoniowie herbu Rawicz 
(Może Andrzej wie coś na ten temat?), pisali się "z Trzewlina" więc tak nazwano ich siedzibę.
Czy zatem był tu onegdaj zamek? 
Legendy mówią że owszem był... badania mówią że owszem ale... nie...
W sumie jak by tam było coś  dużego, potem rozebranego - to w fosie mielibyśmy sterty gruzu, nawet zakładając że po opuszczeniu ruiny były eksploatowane jako podręczny kamieniołom. 
A nie mamy...

Natomiast całkiem śmiało - mógł tu być zamek drewniany na podmurówce (też nie pod każdym obiektem) - lub stanica wojskowa - na potrzeby ochrony biegnącego nieopodal szlaku węgierskiego.

Tych resztek kamieni wcale nie łatwo wypatrzyć - więc jak ktoś by miał ochotę, to mail do mnie - chętnie się przewodnictwa podejmę. 

 Nazwa Panieńska góra - Ponoć wzięła się od czasów Bolesława Śmiałego który "Śladem Pradziada" (kto czytał Bunscha?)  podążył na Kijów a jak wracał to wieści go straszne dobiegły, zwłaszcza zresztą jego wojów,  iże żony onych, wszeteczną miłością zapałały do ciurów, dzieci z nimi płodzić poczęły, a strachem objęte, iże bliskość kary ludzkiej wraz z mężami powracającymi nadciąga, niepomne na karę niebiańską, zabarykadowały się były, w tymże zamku wraz z ciurami owymi i pachołkami niegodziwymi, których swymi wdziękami zwiodły. Tedy do walki doszło, a że z jednej strony bawidamiki i cieniactwo w zadzieraniu kiecek jeno wprawne a z drugiej zaprawione w bojach rycerstwo to i wynik łatwo przewidzieć było. Ciurów, pachołków i wszelaki płaz męski wybito - kobiety wszeteczne zaś ukarano hańbiąc je (gwałcić nie gwałcono, pewnie z obawy by kaźń się rozkoszną nie stała) nakazem by mlekiem swoim szczenięta karmiły. Co z bękartami się zaś stało, to legenda już milczy.  
  
Czy tak było?

Nazwa miejsca pewnie jest starsza, być może nawiązuje do jakiś zakonnic, choć w/g mnie najpewniej do powszechnie tu występujących "babich gór" (których jest mutacją).
A babie góry to skąd się wzięły? Zapytacie
Z pewnie stąd że w takich miejscach szukały sobie schronienia wszystkie "baby" czyli znachorki, zielarki, po trochę wariatki.


Ten cień, tam za drzewami i mgłą - to wzniesienia Lubinki 

Widok z góry na fosę zamkową.

I z boku.

A to już grobla - czyli miejsce w którym do zamku można wejść. Zamek stał na wzniesieniu po lewej stronie, przedzamcze (zamek gospodarczy) po prawej. Między nimi zaś most zwodzony ("zwodzony" - to oczywiście nie od wody, ale od zwodzenia - czyli ... "niestałości", pewnie mogli by go praszczurzy "babskim" mostem nazwać i było by to samo, ale widać obawiali się gderania... powstrzymam się od napisania czyjego ;-) ) 


Rezerwat - otóż tu akurat pewny nie jestem - czy sama góra powinna być objęta rezerwatem przyrody - rezerwat archeologiczny - to jak najbardziej - rośnie tam sam młodnik, w dużym przegęszczeniu, prawdopodobnie bez większych wartości ekologicznych. Tymczasem, wykarczowanie tego miejsca, zbudowanie wieży widokowej i tablic edukacyjnych, mogło by przynieść gminie co nieco dochodów, co innego tereny przylegające - niech będą rezerwatem - w końcu te dziki też gdzieś żyć muszą. 

leśna aleja.

Muszę tu kiedyś dla młodzieży zorganizować grę terenową. Dając im wskazówki typu.
"wielki wódz Indian zwany Wilcze Pęciny
Z zapałem uczył się łaciny
liczyć umiał do dziesięciu
worek słodyczy zgubił przy tym zajęciu"

Ciekawe czy znajdą?


Widać epoka "informacji rytej" tu jeszcze do lamusa nie odeszła.

Widoki piękne, przejrzystość zaś mglista... prawda? ;)
 Na pierwszym planie północny stok Dąbrowy 409 mnp, to nie jest kulminacja wzniesienia, dlatego wydaje się niższa od Łysej Góry 378 mnp. 

Milówka
Pofałdowany krajobraz, który już w oddali zaczyna przechodzić w Beskid Wyspowy.
 

Dolina Dunajca (tam w dole, pod zdjęciem - musicie uruchomić wyobraźnię) - na wprost Lubinka, po prawej stok Wolnicy.

"Eklektyczna" szopa narzędziowa - płynne połączenie elementów sakralnych (czub dzwonnicy umiejscowiony w północno zachodnim kwartale dachu), symulujących nowoczesność (miednica jako talerz anteny satelitarnej) z ludowymi reprezentowanymi przez kółko od taczek... Całość konstrukcji słupowej, szalowana deskami układanymi w formę gontów na zakładkę. Okiennice, wykonane w tej samej stylistyce, płynnie wkomponowują się w całość fasady. Dach jednospadowy, kryty blachą. Obiekt orientowany względem przebiegającego tu traktu komunikacyjnego.

I co nie mogę pisać przewodników?
;D

Stodoła

Chata

Dolinka potoku Milówka - czy wioseczka od strugi - czy struga od wioseczki nazwę wzięła to tego nie rozstrzygnę. 
Ale to już nie Milowka
to

Grabno
Ostatni ciekawy punkt na tej trasie.
Te daszki też mają swoje znaczenie. 
Już mało kto o tym pamięta - lata szkolnej edukacji swoje w mózgach robią, a dobrych nauczycieli jest doprawdy garstka - taki daszek to gloria - gloria może być chwalebna i wtedy ma promienie skierowane na zewnątrz, lub bolesna (męczeńska) i wtedy zamiast promieni ma zęby skierowane do wewnątrz - wybór symboliki należy do fundatora. 
Czasami spotykamy glorie na cmentarzach wojennych - i wtedy zawsze są one bolesne - co jest w pełni zrozumiałe.



 Może to nie jest poziom Leśmiana...
ale...
I Leśmian pisał by inaczej gdyby zamiast wdawać się w post młodopolskie romanse w rozerotyzowanych salonach musiał grzebać się w gliniastej ziemi modląc się by plonów nie zniszczyła zawierucha lub zaraza...

A potem parę kilometrów wiejskimi szosami przez Grabno i Rudkę. Nowoczesna zabudowa, skrywająca wstydliwie zabudowania gospodarcze, odwracająca się plecami do przeszłości...
Przyspieszyłem kroku, by jak najszybciej wrócić do Wielkiej Wsi, do samochodu i do domu.


14 comments:

Grzegorz R. Maziarski said...

No to trzeba się tam koniecznie wybrać :)
Zaintrygowałeś mnie tym miejscem :)

makroman said...

Bo ciekawe. Ale na zdjęcia nocne tak świetne jak robisz, to bym nie liczył - Poza Milówką tam nie ma eksponowanych miejsc, a w samej Milówce świateł od groma.

Ania said...

Wielka Wieś jest również w okolicy Skarżyska. A jej części noszą nazwy Betlejem i Nazaret.
Poza tym - bardzo ciekawa wycieczka, dla ludzi z wyobraźnią i zainteresowaniami historycznymi.

Wojciech Gotkiewicz said...

Cały czas pozostają w ogromnym szacunku dla Twoich wypraw. Opowiadasz o terenach dla mnie kompletnie nieznanych, ale opowieść + materiał ilustracyjny powodują, że czuję się tak, jakbym tam był. PS. Jeżeli miałby się do czegoś przyczepić, to wyłącznie do łączenia ścieżki dźwiękowej z filmu z dzwonami kościelnymi w tle i komórką w kieszeni :)))

Kasia Skóra said...

Fosy zamkowe bardzo czytelne tylko szkoda że tych ruin tak mało zostało :( Dużo ludzi odwiedza to miejsce czy to raczej zapomniany zakątek ?

DD said...

" Krajobraz tak Pogórzański że wprost archetypiczny." - urzekł mnie i rozbudził wyobraźnię.

makroman said...

Aniu - Wielkich Wsi Ci u nas dostatek... ;-)A tereny ciekawe - mam stamtad jeszcze kilka szlaków - więc będę wracał.

Wojtku - jak pisałem - to miało byc obrobione, zmontowane itp... został surowy zapis...

Kasiu i Kamilu - bo pewnie więcej kamiennych konstrukcji tam nigdy nie było. Jak pisałem, powinien być w fosie rumosz a go tam nie ma.

Doroto - Takie same stróżki znajdziesz pod każą górką i pagórem na Pogórzu, każda z nich obrośnięta jest takimi samymi starymi wierzbami, wzdłuż każdej z nich znajdziesz ścieżkę która prowadzi w las i do góry - czemu akurat wzdłuż strugi? Bo tu bieda była, każdy kawałek ziemi był na wagę życia - bo na przednówku głód był częstym gościem w domach, a jedynie takie tereny wzdłuż potoczków pozostawały nieuprawiane, gdyż po każdym większym deszczu płynie tamtędy masa wody, która niszczy wszystko na swej drodze - więc skoro nie było tam upraw, to się ich nikomu nie wydeptywało i można było tamtędy chodzić.

Wojciech Gotkiewicz said...

Etam. Surowy też jest fajny, tyle tylko, że z lekka zakłócony :)))

Malina M* said...

Ja opowiadam często o Nowej Wsi z przyjemnością poczytałam o tej Wielkiej , piszesz barwnie aż się nie chce kończyć czytania

makroman said...

Wojtku - tak sobie myślę... jak ktoś pisze wiersze a talentu mu zabraknie to on jest grafoman, a jak kręci filmiki pomimo że ani aparycji, ani dykcji nie ma, ani zmontować tego sensownie potrafi... to jak jego nazwać?

Malino - staram się, w sumie to piszę tak jak mówię gdy oprowdzam wycieczki. Reszta to zasługa Wańkowicza ;) na nim się uczyłem.

wkraj said...

U Ciebie nie tylko można znaleźć miejsce na ciekawa wycieczkę, ale i poszerzyć swoją wiedzę. Pierwszy raz słyszę o tej glorii i znaczeniu ząbków. A widziałem często takie kapliczki i nie zwracałem uwagi na kierunek ząbków.
Pozdrawiam.

makroman said...

Wkraju z twojej strony takie słowa to nie byle jaki zaszczyt.

Kris Beskidzki said...

Bardzo ciekawa trasa i miejsca bogate w wydarzenia. Gdyby tak przeanalizować każdą z tych sytuacji, to zapewne kryję się za tym wile odrębnych historii ludzi ;)
Pozdrawiam :)

makroman said...

Krisie - owszem, zwłaszcza że wprawdzie teraz to ubocze, ale kiedyś było to jedno z ważniejszych miejsc na trakcie węgierskim.