Friday, August 26, 2016

Opoczno czyli, późno już

Po drodze do Opoczna przejeżdżamy przez miejscowość o miłej nazwie Zameczek - przejeżdżamy i tyle. Co prawda widnieje ona na mapie zamków w Polsce, ale w/g researchu internetowego - zamek tam kiedyś był, potem popadł w ruinę, potem w otaczających go fosach otwarto gospodarstwo rybne, potem podniesiono poziom wody i wszystko co było zamkiem, znalazło się pod wodą - zakładam że wiele tego nie było. Nie mamy sprzętu do nurkowania (szkoda), czasu na włóczenie się po okolicach także - zaliczamy jako odwiedzony i gnamy do Opoczna.

Opoczno słynie głównie z fabryki ceramicznej - flizy, glazura terakota - jak głosi slogan reklamowy, sami mamy na ścianach, więc z czystym sumieniem możemy wieści o wysokiej jakości produktów stamtąd  potwierdzić. Poza tym Opoczno to urokliwe miasteczko, tylko że w godzinach przedwieczornych w sobotę już ani poczta, ani inne obiekty gdzie można by kupić kartkę są zamknięte. W kościele trwa akurat msza, więc ze względu na stan naszych osób (delikatnie mówiąc wymiętoszony), darujemy sobie - choć wygląda zachęcająco - podobnie darujemy sobie spacer po ryneczku, szukamy zamku.

W sukurs przychodzi nam przypadkowy przechodzień -  szybko tłumaczy jak podejść, którędy podjechać, gdzie zaparkować i że... jest już zamknięte... na zasadzie Pars Pro Toto - klasyfikuje Opoczno do miejsc pod kategorią; Fajni ludzie tam mieszkają!


Przy Placu zamkowym 3 Zmiana Klimatu ;-) Wygląda to nieźle i prawdę powiedziawszy toczymy wewnętrzną walkę - bo z jednej strony szydłowiecki kebab już z nas polskie drogi wytrzepały a mi coraz brutalniej włącza się światełko "niski poziom kofeiny", a z drugiej zdajemy sobie sprawę że przed nami jeszcze jedna lokacja i pasuje tam być przed zmierzchem.
Ale przy następnej okazji wdepniemy tu na bank.
  
 Sam zamek - to ładna budowla będąca owocem zniszczeń spowodowanych przez czas i najeźdźców oraz... wariacje na temat tego "jak to za czasów królewskich wyglądać mogło" poczynione przez odbudowujących ;-) .
Ale fakt faktem - że miejsce jest w stanie zdecydowanie lepszym niż inne "rekonstrukcje", sprawia wrażenie dostojnej starości a fakt że wybrano styl renesansowy zamiast pseudogotyku, dobrze o XIX wiecznych Opocznianach świadczy. 
Jak ktoś chce wiedzieć więcej odsyłam do mojego drugiego ulubionego serwisu traktującego o zamkach - ZAMKI POLSKIE.COM

Przy okazji Wpadamy też na ślad zamieszkujących to miasto Żydów.
 

Cokolwiek by nie powiedzieć - np. te oczywistą prawdę, że jedność etniczna wzmacnia państwo, zwłaszcza demokratyczne. Trudno nie dostrzec i drugiej oczywistej prawdy że różnorodność etniczna wzbogaca kraj kulturowo. Celowo nie łącze kraju z państwem - kocham swój kraj niekoniecznie identyfikując się ze "swoim" państwem - (z PRL wcale, z III RP - mało) .
I żeby była jasność - Żydzi Polskę wzbogacali kulturowo (tak, znam zastrzeżenia, tak rozumiem i w wielu wypadkach podzielam, tak konkurencja była zabójcza, tak, tak tak - wszystko zgoda, ale oni budowali i tworzyli), w przeciwieństwie do dzisiejszej fali osadników - którzy bezczelnie korzystają z socjalu - być może gdyby nie socjal, to oni sami zachowywali by się inaczej, a konieczność ciężkiej pracy, skutecznie leczyła by ich z frustracji i myśli o aktach terroru... choć kto wie?
W każdym razie wszelkie ślady Żydów tropię z wielką przyjemnością i zaciekawieniem, żałując że widuję ich już tylko wtedy gdy przyjeżdżają do tarnowskiej rzeźni nadzoropwac koszerność uboju rytualnego.

A propos - wiecie że Opocznianie uważają iż Esterka (ta słynna co Kazimierza Wielkiego szczęśliwym uczyniła) pochodziła właśnie stąd? I jak tak się rozglądam, jak wciągam w siebie klimat tego miejsca... całkiem możliwe!

No ale wróćmy do zamku.


Kartusz herbowy - Odrowąż.
 


 Na dziedzińcu - resztki macew. Na moje oko powinny być lepiej przechowywane - nawet nie chodzi o ekspozycję, ale jakiś kamienny, lub brukowany postument z opisem koniecznie w języku jidysz i niemieckim - żeby było wiadomo kto wykazał się takim barbarzyństwem i kamieniami grobowymi wykładał drogi...



Muzeum oczywiście także zamknięte - choć za klamkę szarpnąłem - ot tak dla spokojności sumienia...

 
 Jeszcze kilka "rzutów oka" i wracamy do samochodu - przed nami ostatni punkt objazdówki - Modliszewice.

5 comments:

Ania said...

Lepiej późno niż wcale. Przynajmniej widzieliście zamek na własne oczy. Do wnętrza zajrzycie przy innej okazji.

makroman said...

Jasne że wpadniemy, w końcu nie mam stamtąd żadnych pamiątek, a zawsze daje mi się wysępić czy to z IT, czy muzeów lub wydziałów kultury całą garść gratisów.

Kasia Skóra said...

Te macewy pod ścianą wyglądają jak płyty chodnikowe poskładane po remoncie a nie jak świadectwo bytności ludu który niegdyś zamieszkiwał te tereny... Niestety dużo cmentarzy żydowskich nie podniosło się ze zniszczeń które poczynili naziści..Na Pogórzu Cieżkowickim w znanej Ci pewnie miejscowości Ołpiny dopiero niedawno udało się na nowo odkryć cmentarz żydowski.... Ale lepiej późno niż wcale.

Stopa w stopę said...

Uuu... no nie wiem... ja bym Wam Zameczku nie dała odhaczyć!

makroman said...

Kasiu i Kamilu. Tamtejszy cmentarz był na mapach, ale w terenie praktycznie nie istniał, nawet nie było czemu zrobić zdjęcia. Dobrze że coś się w okół niego dzieje.

Poboczem - wiesz coś na jego temat czego my nie wiemy? Jeśli tak to poproszę o info.