Friday, March 6, 2015

Latajacy mnich i ... barokowa kolumna.

Dziś zrobimy misz masz kulturowy, oparty w zasadzie jedynie na mojej pamięci i skojarzeniach. Otóż w parku pomiędzy lipami nad brzegiem Dunajca, tuż przed wejściem na teren Czerwonego Klasztoru stoi na postumencie rzeźba. Rzeźba jest barokowa i ... to jedyny pewnik, reszta to gdybanie łamane przez dywagacje.


Zacznijmy od mnicha - Cyprian... latający mnich. W rzeczywistości nazywał się Franciszek Ignacy Jasche żył w połowie XVIII w. (zatem twórczość, czy to filmowa czy literacka umieszczające go w średniowieczu są cokolwiek mylne). Był klasycznym uczonym tamtego okresu, zajmował się wszystkim od botaniki poprzez  zielarstwo i alchemię do poczynań natury rzemieślniczej. Mówi się o wyrobie luster, ale osobiście sądzą że w grę wchodziły eksperymenty z amalgamatami, rozpuścił cynę w rtęci a a następnie rtęć odparował, w efekcie otrzymał fajne zwierciadło w stylu weneckim - a jak zrobił to na gładkiej tafli szkła kryształowego... to miał gotowy produkt. Oczywiście najważniejsze i najbardziej głośne z jego dzieł to latanie. I znów słyszy się i czyta o "latających machinach" podczas gdy w grę wchodziła zapewne lotnia, lub coś na jej kształt i podobieństwo. Pomysł ani nowy, ani oryginalny. Zasada była znana chyba od starożytności, odnajdziemy szkice u Leonarda. Był natomiast jeden problem - technologia! Nie posiadano wówczas materiałów na tyle lekkich i wytrzymałych aby konstrukcja taka nie stałą się bramą do raju dla oblatywacza. Dlatego sądzę że Cyprian nawet jeśli poleciał, to nie z wierzchołka, a gdzieś z podnóża, nawet jeśli leciał to nie pod Tatry do ukochanej dziewki (jak głosi legenda... głupia legenda, nie po to się człowiek mądry w klasztorze zamyka, żeby za dziewkami uganiać), poza tym brat Cyprian był Ślązakiem więc pewniej gdzieś tam by się udał, tyle że takiego wyczynu to i na dzisiejszym sprzęcie raczej nie sposób dokonać.

Cóż to jednak za przyziemna legenda, na potrzeby turystów chyba wydumana!

Otóż w Czechach, żywe są nadal legendy o ludziach którzy latali nie za pomocą przemyślnych machin, lecz ot tak z lekkości serca. Czy latający ludzie Chagalla, fruwają na lotniach? 
Nie wiem, czy legendy żydowskie przeniknęły do Czechów, czy czeskie do Żydów - ale czy to ważne? Ważniejsze jest że one były / są ...  marzenia o ludziach "pływających" w przestworzach, tak jak pływa się w jeziorze.Był film taki, czesko-słowacki, o człowieku pewnym, co to właśnie w zachwyceniu pływał w powietrzu, niczym pływak żabką w jeziorze, a potem do wojska go wzięli, kazali latać na rozkaz i... nie poleciał, i cesarz był srodze nieukontentowany, nici z jego latającej armii desantowców, na tyłach nieprzyjaciela... A jak z wojska go wypuścili, to, do miasta swego wrócił i okolice ujrzał i  znów poleciał, ku zaskoczeniu innych, zachwytowi drugich i zdumieniu niedowiarków. 
 
Czyż nie piękniejsza była by legenda o Cyprianie, który w nagrodę za dobroć, za pomoc ludziom niesioną nagrodzony został darem unoszenia się w powietrzu? Czy było by to dziwne? Otóż nie! Już Blaise Cendrars (bodajże, bo może to Saint-Exupery był, a może inny francuz z tego okresu ?) całą listę katolickich świętych spisał, co to lewitowali, lub w "zachwyceniu" (jak to się w średniowieczu zwało) trwać mogli. Więc czy Franciszek Ignacy nie mógł? Owszem mógł i taką legendę ja wam głoszę.    

Lecz to nie wszystko. Czyż kolumna ta, stojąca na wprost (wszystko zależy od tego z jakiego kąta się patrzy ;-) ), nie może być uznaną za kolumnę morową! Kolumnę trójcy Świętej? Te większe to wiadomo prekursor Rzym, wspaniałość w Wiedniu, kunszt w Pradze a w Czerwonym Klasztorze... "to jest kolumna na miarę naszych możliwości". Ale za to jaka!   Oni tam błagalne kolumny wystawiali, resztki ocalonych od "powietrza" cieszyły się z tego że żyją. a tu, u podnóża Pienin. Mistrz Cyprian, święty mnich i badacz przyrody niestrudzony tu ich leczył! Nie ma tu mistycyzmu i delikatnej perswazji w stronę Boga, że owszem z pokorą przyjmujemy, ale może tak ciut skromniej z tymi ofiarami... Tu w Czerwonym jest dziękczynienie, bo zaraza zebrała małe lub zgoła pomijalne żniwo...

Lecz Pan Bóg sługi swe nagradza. No to masz Cyprianie za swoją pracę, za to żeś ludziom z pomocą spieszył, żeś na swoje nie patrzył a jeno innym dla poratowania. Żeś sławy czczej nie szukał i poklasku pustego, lecz mądrość swą dla dobra swych bliźnich obrócił. Żeś tajemnice przyrodzie wydarte nie dla jej szkody spożytkował, ale dla tych maluczkich co to miłosierdzia bożego co dzień błagają, bo na miłosierdzie ludzkie liczyć już przestali... Naści Cyprianku, lataj zdrów, niech ci się pył ziemski do stóp bosych nie przywiera, niech cię błoto nie spowalnia. Lataj nad tym światem, który tak piękny dla ludzi jest stworzony.

I

Cyprian, wszedłszy na kamienie gdzieś pod trzema Koronami, zrazu zawahał się, ale potem powoli z ufnością, oparł o powietrze, a ono nie rozstąpiło się pod nim, ręce wyciągnął o one spoczęły na powietrzu niby na pierzynie, niewyczuwalnie ale jednak solidnie, nogi uniósł i zawisł... i zdziwienie jego bezbrzeżnym było. A potem odepchnął się niczym pływak od ostatniego kamienia w nurcie i rzucił w prost przed siebie i popłynął w powietrzu, raz wyżej raz niżej, raz do ludzi zagadnąć, raz z ptakami pogadać.

A ci co im na ziemi mus był zostać, dziwowali się wielce i świętego pańskiego w Cyprianie widzieli. Tak było, a Wy jak chcecie, to możecie sobie w lotnie, skrzydła u ramion piórami ptasimi wyklejone lubo inne dziwadła wierzyć, mnie tam nic do tego.

4 comments:

DD said...

"który w nagrodę za dobroć, za pomoc ludziom niesioną nagrodzony został darem unoszenia się w powietrzu" - gdyż od samego Boga skrzydła anielskie otrzymał.
Tak bym zakończyła te legendę. Oj, lubię legendy i miejsca nimi owiane.
Serdeczności.

makroman said...

No wiem, fajnie by było te skrzydła wstawić - ale mi to nijak do Chagalla nie pasowało - bo u niego to bez skrzydeł latają...

Mig said...

Taaaak.... Legendy... W sumie, miejscu nadaje pewnej mistyczności.

Ada said...

Czytam to sobie już kolejny raz, bo oprócz niewątpliwych zalet poznawczych (zresztą zawsze czegoś nowego dowiaduję się tutaj), jest to przede wszystkim świetnie napisane, archaizacja i ten trudny do oddania ton wiejskiej legendy.